Region | Wieliczka   2009.01.03 06:00

Franek z Kłaja prosi o dom

zwierzęta. Krakowska fundacja Alarmowy Fundusz Nadziei na Życie ratuje bezdomne koty

Niewielki burasek nie da się dotknąć. Ucieka już wtedy, gdy spostrzeże, że ktoś robi krok w jego stronę. Puchata, urokliwa kulka to dziewczynka. Tyle udało się sprawdzić, nim kocica postanowiła - przynajmniej na razie - nie zadawać się z ludźmi. - I tak jest z nią już lepiej. Wychyla głowę z pudełka, a wcześniej siedziała tam tak skulona, że nawet nie było jej widać - stwierdza wolontariuszka Basia, pomagająca oporządzić kocią gromadkę.

Inna bura kotka oswoiła się już na tyle z nowym otoczeniem, że odważa się odwiedzać pudełka innych kotów. W dwóch niewielkich pomieszczeniach, w jednej z krakowskich kamienic, jest ich obecnie kilkanaście. Wszystkie przywieziono tu z Kłaja. - Co dalej z nimi - Wszystkie są już przebadane przez weterynarza, zaszczepione i odrobaczone, wkrótce czeka je sterylizacja i kastracja. Tutaj mogą przebywać do połowy stycznia, potem niestety musimy je przenieść z tego lokalu. Te najdziksze będą musiały wrócić do Kłaja. Dla tych, które nie boją się ludzi, może uda się znaleźć domy - mówi pan Marek, z fundacji Alarmowy Fundusz Nadziei na Życie.

\*\*\*

Tylko fundacja, której główna siedziba znajduje się w Ostródzie, a jej krakowski punkt przy al. Słowackiego 17a/9, zareagowała na apel pana Jana, mieszkańca Kłaja, by ktoś zainteresował się losem kotów, mieszkających na skraju lasu, w sąsiedztwie garaży i śmietnika, na osiedlu Wojskowym w Kłaju. Pan Jan był jedyną osobą, starającą się zadbać o bezdomne zwierzaki; karmił je, szukał dla nich pomocy. Zabiegał, by sprawą zajęły się m.in. schronisko dla zwierząt przy ul. Rybnej w Krakowie, które jednak ze względów formalnych nie może przyjmować zwierząt z Kłaja, oraz inne krakowskie instytucje zajmujące się bezdomnymi zwierzętami. Bez rezulatu. Sytuacja była dramatyczna. Łatwo było przewidzieć, jak będzie wyglądało życie kotów w ich leśnym domu, gdy spadnie śnieg.

- Pan Jan przyszedł do mnie do biura z tą informacja dziewiątego grudnia. Zdecydowaliśmy się działać natychmiast. Staramy się zabrać stamtąd jak najwięcej kotów, by zostały one wysterylizowane i wykastrowane. Do tej pory byliśmy w Kłaju pięciokrotnie, ostatni raz w sylwestra. Przywieźliśmy stamtąd łącznie 16 zwierząt - opowiada Agnieszka Szwed, wiceprezes zarządu Fundacji Alarmowy Fundusz Nadziei na Życie.

Ile jest jeszcze bezdomnych kotów na os. Wojskowym - - Co najmniej drugie tyle niż zabraliśmy do Krakowa. Dokładnie trudno je policzyć, niektóre garną się do ludzi, inne natychmiast uciekają - mówi wiceszefowa fundacji AFN.

Póki do Kłaja nie przyjechali wolontariusze z "alarmowego funduszu", mieszkańcy - oprócz pana Jana - nie interesowali się losem zwierząt, mieszkających przy lesie. Teraz niektórzy z nich starają się pomóc: przynoszą kotom jedzenie, a także drewniane budki z kocami, by zwierzęta miały gdzie schronić się przed zimnem. - Na początku patrzono na nas podejrzliwie, niektórzy z mieszkańców obawiali się, że łapiemy koty, by wywieźć je do schroniska. Podczas ostatniej tam wizyty wytłumaczyliśmy im, o co chodzi, i zainteresowali się problemem - opowiada Agnieszka Szwed.

\*\*\*

Krakowski, tymczasowy dom kotów z Kłaja wolontariusze odwiedzają co najmniej dwa razy dziennie. Nie tylko po to, by oporządzić zwierzaki, ale także - pogłaskać, przytulić, pobawić się nimi. Słowem - jak najbardziej oswoić z ludźmi. Być może sprawi to, że nawet te najdziksze "egzemplarze" trochę przyjaźniej spojrzą na człowieka. Wtedy łatwiej będzie znaleźć dla nich dom.

Bardzo potrzebuje go Franek, duży burobiały - z krawatem i skarpetkami - kocur. Podchodzi do każdego, kto wejdzie do pomieszczenia, gdzie znajduje się kilka kocich pokoików - tekturowych pudełek z otworami - domagając się pieszczot i zainteresowania. Na parapecie siedzą trzy kotki. Jedna z nich już znalazła dom. - Stwierdziłam, że jest moja, jak tylko ją zobaczyłam - mówi pomagająca przy kotach wolontariuszka, pani Zosia. Młoda czarna kotka już w czwartek wieczorem pojechała ze swą panią do nowego domu.

Większość zwierzaków - do wyboru do koloru: różnej maści, płci, wielkości i usposobienia - kryje się po kątach. Niektóre mimo hałasu panującego w pomieszczeniach podczas sprzątania i karmienia, nie chcą nawet na chwilę opuścić pudełek.

- Wszystkie zwierzęta są zdrowe - mówi pan Marek, pokazując kilkanaście kocich książeczek zdrowia. Sam zabrał do domu dwa kocury przywiezione z Kłaja. - Pomieszkają u mnie do czasu znalezienia osób, które zechcą je adoptować - mówi.

\*\*\*

- Nikt nam nie zgłaszał o takim problemie, pierwszy raz o tym słyszę - stwierdza wójt gminy Kłaj Jan Majerz, którego zapytaliśmy o sytuację na osiedlu Wojskowym. Mówi, że owszem był w Kłaju "problem kotów", ale przed kilku laty. - Była wtedy taka sytuacja, że zmarła starsza pani, która miała ponad 20 kotów. Starliśmy się wtedy jako gmina pomóc w rozwiązaniu problemu - co dalej z tymi zwierzętami. Skończyło się na tym, że opiekę nad kotami przejęła rodzina tej kobiety - wspomina gospodarz gminy Kłaj.

- Nie mamy żadnych wiadomości o kotach na osiedlu Wojskowym - potwierdza informację przekazaną przez gospodarza Kłaja Józefa Przygoda z Wydziału Ochrony ¦rodowiska kłajowskiego Urzędu Gminy. Zapewnia, że jeśli tylko ktoś zgłosi się do urzędu w tej sprawie i poda więcej konkretów, gmina na pewno zajmie się problemem. - Postaramy się pomóc - zapowiada Józefa Przygoda.

Koszty zabiegów weterynaryjnych, niezbędnych dla kotów z Kłaja są duże. Sterylizacja - od 130 do 150 zł, kastracja - 50 - 70 zł, szczepienie - ok. 40 zł. Do tego trzeba dodać pieniądze potrzebne na leczenie tych zwierząt, u których stwierdzono jakieś choroby, zakup karmy i żwirku, transport kotów z Kłaja do Krakowa, a potem - do weterynarzy...

- Jeśli tylko ktoś z Fundacji Alarmowy Fundusz Nadziei na Życie zwróci się do nas w tej sprawie, jesteśmy gotowi dofinansować z budżetu gminy akcję ratowania kotów. Możemy przekazać na ten cel dotację, jeśli będzie udokumentowane, że te zwierzęta są z terenu gminy Kłaj - deklaruje Jan Majerz, zapytany o możliwość finansowej pomocy gminy przy rozwiązywaniu kociego problemu.

Jak poinformowała nas wczoraj Agnieszka Szwed, wójt Jan Majerz zapowiedział, że gmina przeznaczy na pomoc bezdomnym kotom tysiąc złotych.

Jolanta Białek

wielicki@dziennik.krakow.pl

Osoby, które mogą i chcą wesprzeć finansowo akcję Fundacji Alarmowy Fundusz Nadziei na Życie, mogą wpłacać pieniądze na konto o numerze: 78 2130 0004 2001 0388 0143 0001 (w rubryce tytuł przelewu trzeba wpisać: Koty Krakowa/Kłaj). Zainteresowani adopcją kotów powinni dzwonić pod nr tel.               0 505 052 892       .